Niebo, najciszej jak tylko potrafił, zbliżył się do potwora. Ostrożnie wsadził swój nos w gałęzie.
– Pokłóciły się dwa łosie, kto ma większe muchy w nosie – nagle usłyszał rymowankę. – Teraz ty – dokończył ten sam głosik.
– Eee… Moja mucha jest jak prosię, kwiczy, o mizianie prosi – ktoś uroczyście wyrecytował.
– Rzekł łoś pierwszy, w białych gatkach, potrząsając pyzą… – kolejny głosik rozpoczął swoją rymowankę.
– Nie ma rymu, nie ma rymu! Mogło być na przykład: upychając sery w siatkach. Albo, albo… jeszcze mógł coś chować w szmatkach – dorzucił jeszcze ktoś inny i rozległy się śmiechy.
– Co za częstochowskie rymy?! – stwierdził Niebo i w tym momencie ujrzał zataczające się ze śmiechu stworki.
– Pyza to nos łosia! – poważnie oznajmił wierszokleta i wtedy zamarł, widząc ogromny pysk z niuchającym nosem. – A to jest trufla, czarna!
Dziwne stworki otoczyły pysk Niebulinka ze wszystkich stron. Wszystkie wyciągały do niego swoje łapki. Po chwili rzuciły się na psa – przyczepiały się do jego uszu, ogona, obroży, a przy tym przekrzykiwały się, przepychały, każdy chciał dosiąść psa niczym rumaka. „Może to są pchły, a może kleszcze, a może robale, co zjadają żywcem?” – myślał Niebo i bronił się, otrzepując intruzów. Podskakiwał, powarkiwał, ale one nie dawały za wygraną.
– Rzepciu, mou-mou go zaraz zjedzą – wyszeptał Żurek, patrząc na szamoczącego się Niebulinka. – Musimy go ratować!
Żurek rzucił się na pomoc, ale ledwo dobiegł do kumpla, też zaczął podskakiwać, kręcić się w kółko, powarkiwać i popiskiwać. Rzepcia już chciała biec, gdy ją olśniło – jeżeli oni niczym zaczarowani kręcą się i warczą bez powodu, ona też może zostać zaczarowana. Postanowiła więc jak najciszej podejść jak najbliżej krzaka. Coraz bardziej było słychać chichoty i popiskiwania gałganków uczepionych do sierści Niebulinka i Żurka. Nagle Rzepcia zauważyła, że jeden ze stworków spadł w trawę. Szybko chwyciła go zębami, a następnie przytrzymała mocno łapami. Zaczęła uważnie mu się przyglądać. Stworek miał ogromne, zielone oczy, złote rzęsy, loczki, długie łapki i pyzatą gębę z rzędem ostrych ząbków, a cały był puszysty niczym kłębek moherowych nici z babcinego koszyczka.
– Czy ty jesteś mou-mou? – zapytała. – To ty straszysz wszystkich w nocy?
Co się wydarzyło potem? Kim są mou-mou? Przeczytajcie i sprawdźcie.
Weźcie też udział w naszym konkursie. Policzcie, ile mou-mou ukryło się w tym numerze „Kumpla”. Czekają nagrody!
Pomysł serii: Grupa Cogito – Alina Kuźmina
Ilustracje: Julia Burkacka-Mielcarz